czwartek, października 30, 2008

Kolejny medal judoki Krzysztofa Frankowskiego

__________________________________________________

Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego 2009 Roku!...

...wraz z tym mistycznym zachodem. Niestety, z tymi STAMTĄD wywiadu nie zrobię, a jeśli kiedyś... to i tak, tu nie opublikuję. (Ale jeszcze będzie trochę rozmów z tymi STĄD...)

_________________________________________________________

Uwaga! Niedługo bedzie nowy wywiad.
Zawiadamiam - wpisując cokolwiek, ponieważ Onet.pl zlikwidowal mój blog "Do góry nogami - w Australii", gdyż nie było na nim wpisu przez pół roku! Ha!
Nie myślę jednak, że Blogspot to zrobi, nie mam wpisów czasem przez dłuuuuuugi czas, a blogi egzystują.
Jest to dla mnie nauczką, żeby nie zakładać blogów ...polskich i przestrogą dla posiadających bloga na Onecie. Szkoda...

Czytelników "samolotu do Australii" zapraszam zatem na Blogowisko na bezpieczniejszym Blogspocie.
______________________________________________

Judoka senior
KRZYSZTOF FRANKOWSKI

WYGRAŁ
Z REPREZENTANTEM AUSTRALII
NA OLIMPIADĘ W PEKINIE!


* Rozmawiam z judoką seniorem - Krzysztofem Frankowskim. Ponownie zresztą, bo niedawno znów wróciłeś z kolejnych zawodów, z kolejnym medalem!... I właściwie nikt już nie dziwi się, gdy co kilka miesięcy informujesz nas o kolejnym sukcesie, a ten ostatni to....

KRZYSZTOF FRANKOWSKI Uważam, że to jeden z największych sukcesów, dlatego, że startowałem tym razem w kategorii seniorów - po raz drugi zresztą, i zdobyłem wicemistrzostwo Australii na 2008.

Drugim takim sukcesem było wyeliminowanie zawodnika, z którym wygrałem przed czasem, a jest to zawodnik, jadący w tej chwili reprezentować Australię na olimpiadzie w Pekinie.
Cztery miesiące temu, na jednym z kwalifikacyjnych turniei do olimpiady, przegrałem z nim w dodatkowej walce – „przez karę”. A to dlatego, że przez ostatnie 18 lat, nie mam żadnego trenera, nie słyszę żadnej konkretnej uwagi, nie ma mi kto podpowiedzieć, a czasami jest to potrzebne.
Mój student nakręcił mi na video tą walkę i po przeglądnięciu jej, wiedziałem gdzie zrobilem błąd: miałem trzy razy bardzo głębokie wejścia, ale zgubiłem uchwyt. Wobec czego w ostatniej walce skoncentrowałem się nad tym uchwytem, były te same wejścia i odniosłem sukces - rzuciłem go na ipon w pierwszej minucie.

* Jak się przygotowywałeś do zawodów, na których zdobyłeś srebro?

K.F. Mój trening był troszeczkę inny niż zazwyczaj. Ponieważ jestem „wiekowy” postanowiłem to robić w inny sposób. Tzn. robiłem bardzo dużo w gymie, tak zwanego „cardio”...

* Co to takiego?...

K.F. Jazda na rowerku - metoda interwałowa. Przyspieszanie, zwalnianie, przyspieszanie, zwalnianie - jest to ostatnio najlepsza metoda na zgubienie wagi, wypalanie tkanki tłuszczowej i wyrabianie sobie wytrzymałości mięśniowej.

* Czyli możesz to zalecić wszystkim, nie tylko sportowcom...

K.F. To może robić każdy, jest to bezbolesne, choć na początku ciężko jest wyrobić 20 minut ciężkich ćwiczeń. Należy zastosować najpierw 10 sekund sprintu, następnie 20 sekund wolnego pedałowania i tak ponawiać przez 20 minut.
Po takim rowerku robiłem rozciąganie i troszeczkę siły, ale robiłem tylko dwie, trzy serie bardzo dynamicznie, z dużymi obciążeniami, z małymi obciążeniami, żeby zrobić mały szok dla mięśni. Czułem się po tym bardzo dobrze. Mniej robiłem judo na macie, bo ono w tej chwili powoduje u mnie więcej kontuzji.
Oczywiście stosowałem też odpowiednie odżywianie, jadłem pięć, do sześciu razy dziennie, była w tym też proteina, bo bez proteiny to jest tak, jakby samochód nie miał benzynki. Proteina dawała mi odpowiednią mięśniową wytrzymałość i dzięki Bogu, jakoś się udało...

* Senior - to jest w sporcie pojęcie dosyć szerokie i obejmuje wiek od - do?...

K.F. Seniorzy startują do trzydziestego roku życia. To wszystko są seniorzy, słowa: junior, senior, man, young man i man, określają kategorię seniorów.
Może to dezorientuje wielu ludzi, bo ja startuję w tej chwili w zawodach i masters i seniorów. I za każdym razem jak mówię, że coś przywiozłem, to każdy myśli, że z masters, a jak przywożę coś z masters, to pytają czy z seniorów (śmieje się).
Nie, dwa turnieje, w których brałem udział w lutym i teraz mistrzostwa Australii w czerwcu, to były mistrzostwa Australii seniorów. Biłem się tylko i wyłącznie z młodymi. Między 30-ści, a 35 lat młodszymi ode mnie.

* Może źle zrozumiałam... powiedziałeś, że seniorzy to są zawodnicy do trzydziestu, trzydziestu paru lat, a ty masz przecież więcej. To jak to jest z seniorami?

K.F. Ja mam w tej chwili pięćdziesiąt sześć, ale są zawodnicy, którzy są młodzi, mają osiemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia lat i biją się już w seniorach i stąd się bierze ten taki duży „gap”(odstęp – dop. red.)

* Jaki jest w takim razie limit wieku na olimpiadę?

K.F. Praktycznie nie ma jakiegoś konkretnego przepisu, który by mówił, że taki i taki wiek musi mieć zawodnik, który będzie reprezentował państwo na olimpiadzie. W danym momencie ważna jest kondycja: jakie jest przygotowanie i jaka jest mistrzowska forma na olimpiadę – bo na olimpiadę pojedzie najlepszy.
Także są organizowane specjalne klasyfikacje z każdego turnieju i każdy turniej ma swoją kategorię punktową. Są turnieje A, B, C, w odpowiednim do tego stosunku: np. jak jest A, to ma wyższe punkty. I zawsze są punktowane medalowe pozycje. Zawodnicy jeżdżą po turniejach i zdobywają punkty do klasyfikacji.

* Wygrałeś z zawodnikiem, który jednak pojedzie na olimpiadę, dlaczego ty nie możesz pojechać?

K.F. Po pierwsze: (śmiech) za późno zacząłem startować w turniejach seniorów, po drugie: turniej decydujący o tym, kto pojedzie był miesiąc temu - to była Oceania, turniej kwalifikacyjny do olimpiady. A na ten turniej nie może jechać każdy, jadą tylko reprezentanci kraju.
I następna sprawa: jeżelibym nawet został wytypowany – co jest niemożliwe - to powiem szczerze, że nie byłbym w stanie wytrzymać takiego reżimu treningowego. Może psychicznie tak, ale moje ciało już nie jest w stanie znieść treningów ciężkich - codziennego trenowania po dwie godziny, bicia się. W moim wieku, moje ciało po ciężkim treningu potrzebuje dłuższego czasu na regenerację – dwa, trzy dni i dopiero dochodzi do siebie. A gdybym tak katował się, to bym nałapał mnóstwo kontuzji i nie byłbym w formie.

* Wspominałeś o swoim rekordzie, który nadaje się do księgi Guinessa...

K.F. Po pierwsze, sprawdziłem, że byłem najstarszym zawodnikiem w historii australijskiego judo, który bił się na mistrzostwach Australii i zdobył medal. Przede mną był jeden pięćdziesięcioletni zawodnik, ale nie odniósł żadnego sukcesu. A drugi rekord to to, że pokonałem zawodnika, który teraz jedzie na olimpiadę i pokonałem go przed czasem.
Wysłałem kilka emaili do moich kolegów z Polski, żeby zorientowali się, czy ktoś na świecie, w tym wieku jeszcze bił się w seniorach. Jeżeli potwierdzą - a już mam potwierdzenie - to wychodzi na to, że będę mógł spokojnie znaleźć się w księdze Guinessa.

* A przypomnijmy jeszcze, o ile lat młodsi od ciebie byli zawodnicy, z którymi wygrałeś...

K.F. Między trzydzieści, a trzydzieści dwa - dokładnie.

* Ogromna różnica.

K.F. Jest to duża różnica. Co prawda im człowiek jest starszy, to ta różnica się zaciera, ale jednak w wydolności fizycznej, to to jest straszna różnica.

* Wielu ludzi zazdrości ci twojej fizycznej kondycji. Często po audycji, gdy idzie wywiad z tobą, są telefony do radia (2000FM – dop. red) i ludzie twierdzą, że nie tylko masz fantastyczną kondycję, ale także twoje rady jak tę kondycję utrzymać są doskonałe.
Ale powiedzmy, że znajdzie się ktoś, kto ma trzydzieści, czterdzieści, a może i pięćdziesiąt lat, i chciałby sobie potrenować judo, tak po amatorsku. Czy to jest w ogóle możliwe, żeby w tym wieku uprawiać judo, jeśli się go przedtem nigdy nie ćwiczyło?

K.F. Wszystko jest możliwe... ale muszę z góry uprzedzić, że początki będą straszne i jeżeli ktoś nigdy nie trenował, to ciało tego nie zniesie. Może dwa, trzy treningi, no, cztery... Po piątym zaczną występować bóle mięśniowe, bóle w kościach. Ja zresztą je mam, ale jestem tak przyzwyczajony do rzucania, że np. jak wyjeżdżam na jakieś zagraniczne tournee z piłką ręczną i nie ma mnie dwa, trzy tygodnie; to gdy wracam i taki jestem głodny judo, to przychodzę na trening, wybieram sobie lepszego studenta (żeby mi krzywdy nie zrobił...) i proszę, żeby mnie rzucił parę razy. I to walnięcie o matę - to jest tak, jak człowiek gdy jest spragniony i te pierwsze łyki!... Jakie to jest przyjemne... (śmieje się)

* Przypominają mi się bajki „O wojach i witeziach”, którzy odzyskiwali kondycję gdy padali na ziemię, bo to ziemia dawała im siłę. I to tak wygląda, jakby tobie mata siłę dawała?...

K.F. No... ja muszę być „sponiewierany”. Jak jestem „sponiewierany” - dobrze się czuję. (śmieje się)

* Ale lubisz też „poniewierać” innych zawodników...

K.F. Aaaa... to przy okazji też.... (śmieje się)

* W takim razie, starszym judo nie polecasz; ale młodzi, tacy, którzy mają -naście i dwadzieścia lat, i chcieliby ćwiczyć judo, a może nawet zostać sławnymi sportowcami, co oni mają robić, gdzie mają zgłosić się w Australii?

K.F. Mogą przyjść do mojego klubu Sydney Uni, gdzie prowadzę klasę dla początkujących, w każdy poniedziałek, od godziny 17.30 do 19.30.
Może sprostuję, ja nie odradzam nikomu, nie sugeruję, żeby nie próbował, po prostu mówię, jak jest. Początki będą bardzo ciężkie. Bardzo wielu ludzi, nawet byłych zawodników, którzy kiedyś trenowali, a mieli długą przerwę, gdy wrócili na matę, myśleli, że jednak będą mogli kontynuować, a to nie wychodzi.
Ciało musi mieć regularne „sponiewieranie” - w ten sposób się uodparnia. Jeżeli mamy dłuższą przerwę, nawet lekki trening wywołuje szok dla mięśni, dla stawów. A są to sprawy bardzo bolesne.

* Ćwiczysz codziennie?

K.F. W tej chwili muszę. Ostatnio przygotowałem się do mistrzostw świata w Belgii, lecz niestety, moi sponsorzy zawiedli mnie troszkę i nie mogłem jechać. Ale ponieważ czułem się dobrze kondycyjnie i wyrobiłem sobie program, a mistrzostwa Australii miały się odbyć w tym samym czasie - to postanowiłem zastartować.
Ale okazało się, że to nie jest takie proste, bo żeby startować w mistrzostwach Australii musi się przejść przez trzy selekcje - muszą być pozycje medalowe. Ja nie byłem na żadnej. Później dopiero selektorzy selekcjonują do reprezentacji stanu, czyli NSW.
Wiedziałem, że squad trening już się zaczął, więc zadzwoniłem do trenera, który zresztą kiedyś był moim uczniem... Piętnaście lat temu przegrałem z nim o mistrzostwo Australii. On mistrzostwo Australii wygrał właśnie ze mną. W każdym razie zdobyłem wtedy srebrny, on złoty medal.
On w tej chwili jest trenerem NSW. Zadzwoniłem do niego prosząc, że chciałbym zastartować. Powiedział, że będzie ciężko, bo na treningach trzeba mieć 75% obecności.
Zaproponowałem, że ponieważ nie jestem w stanie trenować trzy razy w tygodniu, to mogę się przygotować indywidualnie, a na treningi będę przychodził raz w tygodniu – taki jest mój warunek. Zgodzili się, przeforsowali mnie i ...teraz mają srebro. (uśmiech)

* To już pięćdziesiąty który medal?

K.F. Będę szczery, nie liczyłem. Choć... dokupiłem niedawno następny miecz, na którym je będę wieszał...

* Tu muszę powiedzieć, że wszystkie swoje medale masz zawieszone na japońskim mieczu.

K.F. Wieszam je na samurajskich mieczach, są to dwa miecze: mały i duży, a w tej chwili dokupiłem jeszcze jeden duży i... będę budował pięterko.

* Bardzo mi się podoba, że masz pasję, że uwielbiasz judo, nie chcesz z niego zrezygnować i cały czas odnosisz sukcesy.

K.F. Człowiek powinien mieć w życiu jakiś cel, powinien zawsze czymś się zajmować. Na przykład, skąd bierze się gambling (hazard – dop. red.)? Bierze się stąd, że ludzie nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Nie mają nic do roboty, żadnego hobby, któremu mogliby poświęcić swój czas, więc „gamblują”. Jeżeliby mieli jakieś zajęcie, to całą pasję przelaliby w drugą stronę.

* Czyli, polecasz ludziom: zamiast tracić - bo na hazardzie się traci, a bardzo rzadko wygrywa – żeby ćwiczyli, bo jeśli nawet nie odniosą sukcesu, to będą mieli lepszą kondycję fizyczną?...

K.F. Zgadza się...(uśmiech)

* Na koniec: kiedy ponownie usłyszymy o tobie i o kolejnych zdobytych przez ciebie medalach?

K.F. Następny turniej mam w listopadzie, to będzie Pan Pacific Master Game, który jest na Gold Coast. Na ten turniej już mam „klepniętego” sponsora, płaci mi przelot, hotel i jeszcze dostaję samochód. Następny turniej, który będzie w przyszłym roku w lutym, to będą Australia Masters - to wszystko jest dla starszych panów. I może jeszcze za parę miesięcy będzie NSW Open - jeżeli będę się czuł ok!, to też zastartuję.

* To czego mam ci życzyć? Szczęścia, powodzenia, czy połamania rąk i nóg? Co się życzy w takim wypadku?

K.F. (śmiejąc się) Niełapania kontuzji w tym wieku...

* Wobec czego życzę ci niełapania kontuzji, za to wielu sukcesów, i dziękuję za rozmowę.

K.F. Dziękuję.

Z Krzysztofem Frankowskim rozmawiała Ela Celejewska

Wiadomość z lokalnej gazety sydnejskiej.
Fotografie po kliknięciu na, powiększają się.
____________________________________________

World Masters 2005, w Kanadzie

A jakie medale, to widać na fotografiach!...

















czerwiec 08
____________________________________________________